Menagerka? Chyba burdelmama
Zaczęło się wszystko rok temu.
Poznałam przez starą znajomą pewną dziewczyne (zwana dalej Czarną). Całkiem nie mój styl, ubiera się jak ladacznica, świeci cyckami, napompowane usta, odsłonięty tyłek, wiecznie nawciągana fetą i wulgarna. Kiedy ją zobaczyłam złapałam się za głowę. Nie dlatego, że nic ciekawego sobą nie reprezentowała, ale dlatego, że moja znajoma może z kimś takim się zadawać.
Staram się być miła nawet dla osób, które moim zdaniem nic sobą nie prezentują i wolałabym nie być widywana w takim towarzystwie. Kiedy byłam w pracy dostałam od niej telefon z prośbą o pomoc. Pracowała jako menagerka dziewczyn, jak wszędzie taka płotka jak ona była pod kimś. W każdym mieście jest jakiś największy sutener, który bierze wynagrodzenie za ochronę - to znaczy, brał haracz za to, że mogło się pracować w jego mieście. Z jego ludźmi Czarna miała zorganizowany wyjazd dla jej trzech dziewczyn do Szwecji (jakaś impreza bgatych facetów). Dziewczyny tego samego dnia się wyłamały, zablokowały ją i uciekły. Nie miała jak wyjaśnić to ludziom nad nią, nie uwierzyliby jej, więc poprosiła mnie o pomoc bym udawała jedną z nich przez telefon i wytłumaczyła, że nigdzie nie jadę i mi wisi to co one o tym wszystkim myślą.
Wydawałam się podobno całkiem dobra w tych kłamstwach, spotkałyśmy się u niej by to opić. Wjechał koks, whiskey, kiedyś już byłyśmy wystarczająco porobione nagle zaczęłam jej bardziej ufać i interesować się co ona robi. Trochę pokłamałam, że też to robiłam i wiem o co chodzi. Zaproponowałam jej spółkę, wtedy przyjechał jej ochroniarz (Siwy), kiedy usłyszał, że mam z nimi współpracować spojrzał się na mnie i z lekkim niedowierzaniem swoich słów powiedział "dobra, ale musisz ogarnąć trzy dziewczyny".
Nie minęło 20minut na maxmodels, nawet jakieś lokalnej stronie i miałam 4 swoje dziewczyny.
Widać było, że zaimponowałam Siwemu i zaczął pokładać we mnie duże nadzieje.
Dodaj komentarz